Menu Zamknij

Tragiczny wypadek

Prace wykończeniowe trwały. Najbardziej zaangażowani pracownicy wraz z kierownikiem z dbałością o najmniejsze szczegóły pracowali do późna, aż do dnia gdy na placu budowy wydarzyła się tragedia. Oto jak ten moment wspomina ks. Marcin Czchowski: „Był 8 maja 2002 roku około godziny 17.30. Tego popołudnia pełniłem dyżur duszpasterski. Zadzwonił telefon. Przez słuchawkę usłyszałem od pani gospodyni, żebym szybko zadzwonił na pogotowie, ponieważ Pan Roman Pasyk spadł z rusztowania. Wykonałem telefon i po 5 minutach pogotowie było na miejscu. Ten dzień na zawsze utkwi mi w pamięci. Udzieliłem potrzebującemu Sakramentu Namaszczenia Chorych. Przyznam szczerze, że udzielałem go w różnych sytuacjach – jednak ta była szczególna. Jak usłyszałem później z wypowiedzi pana kościelnego, moja twarz była śnieżnobiała, ręce mi się trzęsły, a głowę miałem lekko odwróconą, bowiem widok, jaki zastałem był tragiczny. Gdy udzielałem posługi Roman Pasyk już umierał i praktycznie oddał ducha na moich dłoniach. Sytuacja ta często pojawia mi się przez oczami ilekroć opowiadam o tym moim gościom oraz gdy zbliża się już kolejna rocznica tego tragicznego wydarzenia” (ks. M. Czchowski, Honorowi Obywatele Świdnicy, „Głos Maryi” 2/2004).